Przyszedł czas na najważniejszy moment sezonu, czyli fazę pucharową! Tutaj nie ma już kalkulacji, wygrany idzie dalej, a przegrany żegna się z sezonem! W poniedziałek na boiskach NL6 panowało pełne skupienie od pierwszego gwizdka w każdym spotkaniu ćwierćfinałowym! Mieliśmy dwie dogrywki, z czego w jednej musiało dojść aż do rzutów karnych! O finał zagrają ostatecznie : Nevada Gdynia z Cobisem oraz Zawsze Można z AREXem. Nie ma dalej z nami przedstawicieli grupy B : Sportingu Gdynia, który wypuścił prowadzenie 3:1 i przegrał po zaciętym boju dopiero w dogrywce oraz Chyloni, która jeszcze w ubiegłym tygodniu wdarła się przebojem do ćwierćfinałów. Odpadły również ekipy Kiedyś Odpalą i KM PSP Gdynia. Odpalą nie sprostali zadaniu i polegli z Zawsze Można, a KM PSP dopiero po serii rzutów karnych musieli pogodzić się z odpadnięciem.
Nevada Gdynia 7:4 GKS Chylonia
- obie ekipy mierzyły się już w tym sezonie i wtedy górą zdecydowanie była Nevada
- GKS bojowo nastawiony na rewanż nie skupił się tylko na bronieniu, lecz próbował atakować od samego początku
- po 10 minutach wpadł pierwszy gol, kiedy to drużyna dowodzona przez seniora i juniora Duliasza otworzyła worek bramkowy
- czarne koszule poszły za ciosem i szybko zrobiło się 2:0, ale Chylonia odpowiedziała i mieliśmy już tylko 1:2
- przed przerwą Nevada dołożyła trafienie i tak samo po powrocie na boisko zanotowała kolejną bramkę
- zezłoszczeni czerwoni próbowali odwrócił losy meczu, ale gdy strzelili na 2:4 to Nevada prędko rozwiała ich zapędy golem na 5:2
- przewaga została utrzymana do końca i mecz zakończył się wynikiem 7:4 dla Nevady, dzięki czemu jako pierwsi zameldowali się w półfinale
Kiedyś Odpalą 3:9 Zawsze Można
- Oba zespoły, przystępowały do spotkania bez swoich najlepszych strzelców, czyli odpowiednio Sebastiana Samulskiego i Dawida Młyńczyka. Jednak tak jak w ekipie fioletowych to był koniec kontuzji, lista absencji wśród czarno-złotych była dłuższa.
- Zawsze Można od początku zbudowali sobie przewagę w meczu, co zaowocowało dwubramkowym prowadzeniem. Rywale mieli problem z pokonaniem najlepszego golkipera kwietnia – Łukasza Potrykusa – robiąc to przed przerwą zaledwie raz.
- Po zmianie stron ,,Odpaleni” trafili na 2:4 i to był ostatni moment w spotkaniu, kiedy byli tak blisko przeciwników.
- Dalsza część spotkania, to już pełna kontrola siódmej drużyny fazy ligowej, która tylko podwyższyła wynik, zapewniając sobie spory komfort na końcówkę meczu.
- ,,Dychy” nie było, ale wynik 9:3 i tak dobitnie pokazał, kto był w tym meczu lepszy. Fioletowi w pełni zasłużenie wygrywają i awansują do półfinału!
Sporting 4:8 AREX
- rewelacja grupy B Sporting wpadł w ćwierćfinale na drugi zespół grupy A – AREX
- trochę czasu czekaliśmy na to aż piłka znajdzie się w siatce, bo dopiero po 10 minutach od rozpoczęcia zespół czerwonych jako pierwszy wpisał się na listę
- potem długo długo nikt nie mógł pokonać bramkarzy, do czasu kiedy to Sporting włączył tryb turbo i z 0:1 wyszli na 3:1!
- zawodnicy Arexu sprawnie zabrali się do roboty i doprowadzili do stanu 3:3
- Sporting ponownie wygrywał 4:3, ale AREX dostał karnego, trafił na remis i grał w przewadze po czerwonej kartce dla rywali
- ekipa Radka Gzeli jednak zdołała wytrzymać do końca przez co doszło do dogrywki już w drugim starciu!
- AREX wbił aż cztery gole Sportingowi, nie tracąc już żadnego więcej i po dwóch dogrywkach zwyciężył 8:4, czym zasłużył sobie na grę w najlepszej czwórce!
Cobis 3:3 (k: 4:2) KM PSP Gdynia
- Ten mecz zapowiadał się ze wszystkich najciekawiej i rzeczywiście bezsprzecznie takim był! Choć obie ekipy były murowanymi faworytami swoich grup, Strażacy wyszli dopiero z drugiego miejsca, a Cobis był na prawdę blisko, by nawet nie awansować do fazy pucharowej!
- Jak jednak wiemy, fazy pucharowe rządzą się swoimi prawami i tutaj z zespołów wychodzi to, co najlepsze. KM PSP szybko przejęli inicjatywę w spotkaniu, co zaowocowało ich prowadzeniem 2:0. Cobis się nie poddawał i po kilku dobrych akcjach zdołał wyrównać. Ostatni głos przed przerwą, należał jednak do czerwonych, którzy po 25 minutach zdołali osiągnąć jedną bramkę zaliczki.
- Po zmianie stron, obejrzeliśmy zaledwie jednego gola! Spotkanie wyszło na tak wysoki poziom, że próżno było szukać wielu szans na zdobycie bramki. Ta sztuka udała się jedynie Cobisowi, który trafieniem na 3:3 doprowadził do dogrywki!
- W dogrywce, mimo dziesięciu minut gry, nie padł żaden gol, co łącznie dawało nam już przeszło 40 minut grania, z zaledwie jedną strzeloną w tym czasie bramką!
- Przyszła więc pora na karne. Te rozpoczęły się fatalnie dla Strażaków, którzy już w pierwszej próbie się pomylili. To dało wielki komfort rywalom, którzy nie mylili się ani razu. Ostatni nietrafiony pod presją karny dla Strażaków sprawił, że to czarni wygrali tą serię 4:2 i teraz w półfinale będą liczyć na sprawienie sensacji z drużyną Nevady.
