Walka na zapleczu Ekstraklasy jest zawsze emocjonująca i nie inaczej było w sezonie Jesień 2021. Jeszcze ciekawiej zrobiło się wtedy, gdy ogłosiliśmy powiększenie elity w kolejnych rozgrywkach. Drużyny grały od tego czasu w świadomości tego, że awans dadzą aż trzy pierwsze miejsca! I realnie, o promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej biło się praktycznie pół stawki, choć teoretycznie ,,wolne” było tylko jedno miejsce, gdyż dwie ekipy dość szybko uciekły konkurencji i zapewniły sobie prawo gry w Ekstraklasie. Bardzo dobrze radzili sobie beniaminkowie, którzy zdecydowanie udowodnili, że różnica między pierwszą a drugą ligą nieco się zmniejszyła, co spowodowane jest większą liczbą drużyn, prezentujących wysoki poziom. Nie przedłużając, zapraszamy na podsumowanie tego, co w minionym sezonie działo się w I lidze:
W sezonie Jesień 2021, w stawce I ligi znalazło się 14 drużyn, z czego mieliśmy czterech beniaminków i dwie drużyny, które poprzez brak zgłoszenia do Ekstraklasy na sezon Wiosna 2021, zostały cofnięte o jedną klasę rozgrywkową w dół. Dla jednego z nich, brak gry w Ekstraklasie był zbawieniem, gdyż przez spore braki kadrowe, SKM Cisowa Gdynia nie radziła sobie nawet na jej zapleczu. Już sam początek sezonu nie zwiastował nic dobrego dla Kolejarzy, którzy wysoko przegrali trzy pierwsze spotkania. Nadzieja przyszło dopiero w czwartym – minimalnie przegranym jednym golem. Jak się jednak okazało, był to jeden z dwóc / trzech meczów, w których czerwoni mieli szansę na jakieś punkty. Ostatecznie jednak nie udało im się zdobyć żadnego, co oznacza spadek do II ligi, w której jednak być może nastąpi odrodzenie drużyny, w której z pewnością wciąż drzemie potencjał. Tuż nad nimi, ale już z 9 ,,oczkami” na koncie pierwszy z beniaminków, eksperci od remisu – AREX Gdynia. Sezon zaczął się dla nich znakomicie, bo od dwóch zwycięstw w trzech pierwszych spotkaniach. Później o punkty było już nieco trudniej, choć trzeba przyznać, że bardziej od umiejętności, brakowało po prostu szczęścia. Poza dwoma wyjątkami, reszta meczów jak było przegrywana, to minimalnie. W międzyczasie udało się jednak wygrać w jeszcze jednym meczu i aż trzy razy zremisować, co okazało się najlepszy pod tym względem wynikiem, w całej lidze bez podziału na klasy rozgrywkowe! Do połowy sezonu, niemalże tragiczny sezon rozgrywali Bad Boys. Inaczej nie można przecież nazwać sytuacji, w której po siedmiu kolejkach, na naszym koncie nie widnieje choćby jeden skromny punkcik. Wtedy jednak nastąpił zwrot. Granatowi wygrali, jak się wydawało przegrany mecz z Wilkami Morskimi i to ich napędziło na dalszą część sezonu. Co prawda przyszły jeszcze dwie porażki, lecz pierwsza jedną bramką, a druga z silnym ABO. Sezon Bad Boys’i zakończyli jednak w świetnym stylu, wygrywając dwukrtonie w trzech ostatnich meczach, natomiast w trzecim dzieląc się punktami. Mały rozczarowaniem, może być dopiero 11.miejsce ZIP Składu. Grająca od wielu sezonów w I lidze ekipa, tak samo jak poprzednie drużyny, nieco zaspała na początku rozgrywek. Jeden punkt po czterech kolejkach, z pewnością nie był wymarzonym wynikiem. Później przyszły dwie wygrane z rzędu, które jak się później okazało, były dwiema z trzech, jakie błękitni zanotowali na jesieni. Udało się jednak dołożyć do tego dwa remisy, które pozwoliły wyprzedzić łącznie trzy zespoły, lecz w przyszłym sezonie, ZIP będzię chciał ugrać zdecydowanie więcej. Dwa ,,oczka” wyżej znalazł się Sporting Gdynia, a więc drugi z beniaminków. Radosław Gzela i spółka poszli schematem innych drużyn z dolnej części tabeli i również długo musieli czekać na pierwszą wygraną, w międzyczasie tylko raz remisując. Przełamanie przyszło w piątej serii gier i to po wygranej aż 18:2! Później przyszła bardzo pechowa passa trzech porażek… z których każdy była tylko jednobramkowa! W tym momencie, gra Sporitngu była więc znacznie lepsza niż pozycja w tabeli. Zmieniła to nieco końcówka sezonu. W niej udało się wygrać trzy z pięciu meczów, które pozwoliły ostatecznie na spokojne utrzymanie w pierwszym sezonie na zapleczu Ekstraklasy. Zupełnie odwrotnie wyglądał sezon w wykonaniu KAMIX Braci. Ci co prawda po trzech pierwszych meczach, na koncie mieli zaledwie trzy punkty, ale później miało być już tylko lepiej. W kolejnych sześciu meczach tylko raz uznali wyższość rywali, tyle samo razy remisując i wygrywając pozostałe cztery. W tamtym momencie, druzyna braci Radtke, realnie biła się nawet o miejsce premiowane awansem do Ekstraklasy! Nie udało się jednak wytrzymać ciśnienia i w ostatnie cztery mecze, nie przyniosły ani jednego punktu. Trzeba jednak podkreślić, że w każdym z nich, KAMIX Bracia mogli ugrać więcej. Z dwoma punktami więcej, sezon na 8.miejcu zakończyłą Joga Bonito, która miała zarówno mocne momenty, które przypominały lata świetności tej ekipy, jak i słabsze, które niekiedy wykazywały braki kadrowe w drużynie. W pierwszej części sezonu, jak Joga już przegrywała, to praktycznie tylko z drużynami które pózniej awansowały później do Ekstraklasy (z wyjątkiem porażki z ZIP’em). Dalasza część sezonu była raczej solidna, choć zdarzyły się dwie wysokie porażki. Co ciekawe, z wyłączeniem dwóch pierwszych kolejek, Joga jak w zegarku na przemian wygrywała dwa mecze z rzędu, by kolejne dwa przegrać i tak do końca sezonu! Świetny sezon mają za sobą Wilki Morskie. Jest to obecnie jednak z najdłużej grających ekip w I lidze i to doświadczenie widocznie procentuje. Sezon rozpoczęli w na prawdę imponującym stylu, remisując chociażby ze Strażakami, czy wysoką pokonują Kiedyś Odpalą. Zacięli się właściwie tylko raz, kiedy w środku sezonu, nie mogli wygrać trzech kolejnych meczów. Trzeba jednak podkreślić, że rywale byli wtedy na prawdę mocni, a Wilki i tak mecze te przegrywały minimalnie, może z wyjątkiem tego z Ejsmondem. Największym atutem marynarzy, z pewnością była ofensywa. Choć na koniec sezonu zajęli 7.miejsce, pod względem strzelonych goli, byli trzecią siłą zaplecza Ekstraklasy! Prawdziwym objawieniem sezonu, byli Supa Strikas! Żółto-pomarańczowi sezon wcześniej dość niespodziewanie wywalczyli awans jako beniaminek i sztuka ta prawie udało im się i w tym sezonie! Supa potrafili odnajdywać się przede wszystkim w meczach, które były bardzo wyrównane. Aż trzykrotnie wygrywali jednym trafieniem, a było blisko czwartego takiego przpadku, lecz ostatecznie podzielili się punktami w spotkaniu z ZIP’em. Co ciekawe, beniaminek przegrał pięć spotkań, z czego każde z jedną z pięciu drużyn, które skończyły sezon nad nimi! Gdyby Supa okazali się lepsi od rywali choć w jednym z nich (szczególnie w starciu z Kiedyś Odpalą), to mogli teraz świętować awans nawet do Ekstraklasy! Awans przeszedł koło nosa także Stowarzyszeniu Sędziów Pomorskiego ZPN-u. Kolejny z beniaminków, zanotował bardzo przeciętny początek sezonu. Brak punktów po trzech kolejkach, to z pewnością nie był plan na przywitanie się z I ligą. Później jednak, coś zdecydowanie drgnęło. Drużyna Sędziów szła jak burza, odprawiać z kwitkiem kolejnych rywali. Jak już maszyna ruszyła, to zatrzymała się tylko dwukrotnie, kiedy to musiała uznać wyższość ekip, które na koniec sezonu zajęły dwa pierwsze miejsca w tabeli. Resztę meczów wygrali i jedyne czego mogą żałować, to tych trzech porażek na start, gdyż do awansu do Ekstraklasy, Stowarzyszeniu Sędziów zabrakło… jednego punktu! Wielkie ambicje na awans mieli Kiedyś Odpalą, na papierze dysponując bardzo mocną kadrą, która nie zawsze jednak jest kompletna. Na jesieni udowadniali to nie raz, remisując chociażby z Ejsmondem, których innych rywali wręcz demolował. Były również mecze jak ten z Jogą, który pokazał zarówno ich moc strzelecką, jak i wypaczył braki w defensywie (mecz zakończył się 13:11). O promocji do elity, zaważyć jednak miały zarówno dotkliwa porażka z Wilkami Morskimi, jak i bezpośredni mecz ze Strażakami, który ci drudzy pewnie wygrali. I kiedy wydawało się, że ,,Odpaleni” znó o włos, ale jednak nie awansowali, ich najwięksi rywale zrezygnowali z awansu, co oznacza, że to właśnie Kiedyś Odpalą zagrają na wiosnę w Ekstraklasie! Najniższy stopień podium, z 26 punktami zajęli wyżej wspomniani KM PSP Gdynia. Żółto-czarni sezon zaczęli dość nietypowo jak na nasze warunki, bo od aż dwóch remisów w trzech pierwszych spotkaniach. To co wyróżniało większość spotkań Strażaków, to właśnie to, żebył bardzo zaciętę. W wielu liczba goli nie przekraczała ,,dwucyfrówki”, co nie jest przecież w naszej lidze wcale tak oczywiste. Po owych dwóch remisach, Strażali szli już jak burza, niekiedy minimalnie, ale jednak wygrywając większość ze swoich spotkań. Jak już przegrywali, to tylko z Ejsmondem i ABO, których wyższość uznawała przecież cała liga. W międzyczasie na żóło-czarnych nie było równych i dopiero w ostatniej kolejce, gdzie wszystkie karty były już rozdane, trzecim zespołem który ich pokonał, okazała się Joga Bonito. KM PSP kończą ostatecznie sezon trzeci raz z rzędu na podium I ligi, lecz z uwagi na swój profesję, kolejny raz muszą oni zrezygnować z prawa gry w Ekstraklasie. Reszcie ligi dosłownie odjechały dwie ekipy. Pierwsza z nich, czyli oficjalny wicemistrz I ligi – ABO. Dla seledynowych było to trzeci sezon w NL6. Najpierw bez żadnych problemów wygrali II ligę, by w zeszłym sezonie jako benaiminek, zająć szóste miejsce, w bardzo mocno obsadzonej stawce. Wtedy jednak drużyna Oskara Zaremby spotykała się z brakami kadrowymi, a najbardziej rażące, było nieposiadanie stałego golkipera. Ten sezon był jednak inny, a ,,paka” jaką zmontował kapitan zespołu, pozwalała niekiedy wygrywać mecze nawet w sześciu, grając bez żadnych zmian. ABO wygrywało wszystko co mogło, przychylając szalę na swoją korzyść, nawet w bardziej wyrównanych spotkaniach. Jedyna porażka jaką odnieśli, była w spotkaniu z późniejszym mistrzem ligi. Seledynowi już się szykują na grze w elicie, w której na prawdę mogą namieszać! Wspomnianym przed momentem mistrzem, został reaktywowany Ejsmond Club! I choć niebiesko-żółci mieli tylko sezon przerwy, kadra drużyny zmieniłą się nie do poznania. Twarzą ekipy stał się Rafał Siemaszko, choć nie tylko on miał motorem napędowym zespołu. Na grę w EC skusiło się wielu byłych lub akturalnych ekstraklasowiczów, a nawet byli jej mistrzowie. Ta mieszanka wybuchowa, z pewnością nie zawiodła. Ejsmond przez osiem pierwszych kolejek, w każdym spotkaniu notował dwucyfrową liczbą bramek! Było też kilka trudniejszych pojedynków, lecz tylko w jednym stracili punkty, gdy trzeba się było nimi podzielić z Kiedyś Odpalą. Dodatkowo, Ejsmond strzelił aż 155 goli, w zaledwie 13 meczach. Ten wynik od razu stawia ich w gronie mocniejszych drużyn Ekstraklasy na wiosnę, co zostanie zweryfikowane w pierwszych kolejkach nowego sezonu!
Najlepszym zawodnikiem I ligi wybraliśmy Pawła Szejko! Lider Supa Strikas, tak jak zresztą w poprzednim sezonie prowadził swoją drużynę do wielu zwycięstw i nie ma żadnych wątpliwości, że to jego postawa zapewniła ekipie bardzo wysokie 6.miejsce. Królem Strzelców zostaje natomiast Marcel Brodnicki, którego 44 gole stanowiły niemal 1/3 całego dorobku Ejsmond Clubu, który przecież zdominował stawkę zaplecza Ekstraklasy, do czego Marcel walnie się przyczynił. Bramkarzem Sezonu został Grzegorz Węcławski z zespołu KAMIX Bracia. To właśnie jego postawa, pozwalała pozostać tej ekipie w grze o awans, przez większą część sezonu. W oczy rzuca się również mała ilość straconych bramek, której bliżej jest do golkiperów drużyn z wyższych miejsc tabeli, którzy musieli znacznie mniej razy interweniować!