Menu Zamknij

25 sezon NL6 rozpoczęty! Mistrz wygrywa na początek!

Mimo obecnej sytuacji wróciliśmy do gry zgodnie z planem i z tego cieszmy się najbardziej! 1 marca oficjalnie rozpoczęliśmy 25 sezon Nadmorskiej Ligi Szóstek, a zespoły prezentowanym poziomem pokazały, że nasze rozgrywki wciąż się rozwijają! Wraz z nami, swoją 25 edycję rozpoczął JR Pogórze, lecz jubileuszu zdecydowanie nie zaliczy do udanych. Ciekawy okazał się pojedynek beniaminków Ekstraklasy, w którym obie ekipy potwierdziły, że mogą być gotowe na elitę. Wisienką na torcie całego dnia, miał być jednak mecz starych mistrzów z nowymi.

  • Sezon zainaugurowaliśmy bardzo symbolicznie. Drużyna JR-u Pogórze jest wszak z naszą ligą od początku jej istnienia i to jej przypadło miano rozegrania pierwszego spotkania. Rywal był jednak z półki tych najwyższych, bowiem na przeciw pomarańczowych stanął aktualny wicemistrz – Chylonia DT City. Wzmocniona przed rozgrywkami chociażby Michałem Kajakiem drużyna Ireneusza Ciecierskiego, bardzo szybko wyszła na prowadzenie. Przeciwnik choć stwarzał zagrożenie, nie potrafił przed przerwą choć raz trafić do siatki i DT pewnie prowadziło 3:0. Po zmianie stron, granatowi dali prawdziwy koncert, a chociażby duet Idzi-Kajak pokazał, że w tym sezonie będzie mógł siać prawdziwe spustoszenie w Ekstraklasie. Koniec końców ekipa z Chyloni wygrywa 11:3 i zapowiada walkę z Enerpolem o najwyższe cele.
  • W drugim spotkaniu, cofnęliśmy się o jedną klasę rozgrywkową w dół. Tam stary bywalec I ligi – Tanie Blachy & Dos Amigos – podejmowały Odpalone Pringlesy, czyli beniaminka, który ma w planach od razu powalczyć o awans do Ekstraklasy. Jednak dwa szybkie, łatwe i przyjemne sezony w III oraz II lidze nieco chyba przyzwyczaiły Odpalonych do innego stanu rzeczy. Bo tak jak w niższych klasach rozgrywkowych przewaga zawsze przeobrażała się w wysokie prowadzenie, tak tutaj umiejętnie broniące się Tanie Blachy nie tylko potrafiły utrzymać do przerwy czyste konto, ale i strzelił jedynego w 25 minutach gola z kontry. Niewykorzystane okazje zaczęły się mścić po zmianie stron. Biało-czarni jak w końcu wyrównali, tak prawie równie szybko znowu zostali użądleni. Ostatnie słowo należało jednak do Odpalonych i koniec końców pierwsze spotkanie I ligi kończy się remisem, co jeszcze bardziej utrzymało nas w przekonaniu, że prawdopodobnie będzie to najbardziej zacięta liga w tym sezonie!
  • Kolejny mecz zapowiadał się o tyle ciekawie, że na przeciw siebie stanęło dwóch beniaminków Ekstraklasy. Wiadomo było więc, że minimum jeden z nich rozpocznie swoją przygodę z elitą od dorobku punktowego. Wielkie zaangażowanie było widać po obu stronach, co przełożyło się na bardzo ciekawą i przede wszystkim stojąco na wysokim poziomie pierwszą połowę, po której mieliśmy remis, w którym każda z drużyn 3-krotnie pakowała piłkę do siatki. Po przerwie Atmosferze udało się złapać Inter na chwili gorszej gry, co zostało przeobrażone w ucieczkę na kilka trafień. Orłowo starało się zmniejszyć jeszcze stratę, lecz to ostatecznie zwycięzca I ligi z zeszłego sezonu zgarnia swoje premierowe 3 punkty! Warto również podkreślić występ Mateusza Mazurka, który aż 5 razy umieścił piłkę w siatce rywali, co w Ekstraklasie jest iście wybitnym osiągnięciem.
  • Na koniec mieliśmy prawdziwą ucztę dla fanów. 10 mistrzostw na boisku, 7 po stronie Classic’a i 3 po stronie panującego mistrza – Enerpolu. Podopieczni Jerzego Kani podeszli do spotkania nieco osłabieni (choć w przypadku tej drużyny zawsze ciężko pisać o jakimkolwiek osłabieniu), bo chociażby w ich składzie nie znalazł się aktor najgłośniejszego transferu zimy – Rafał Murawski. Seledynowi rozpoczęli dodatkowo od wyjścia na prowadzenie i coś zaczęło wisieć w powietrzu. Co prawda Enerpol wyrównał do przerwy, ale wynik 1:1 sprawiał, że stać się mogło jeszcze dosłownie wszystko. Wiemy jednak nie od dziś, że kiedy aktualni mistrzowie nie mają korzystnego wyniku po 25 minutach, to po przerwie wchodzą na wyższe obroty! Niebiesko-żółci sukcesywnie zaczęli powiększać przewagę, a niewykorzystane okazje jakie miał Classic zaczęły się mścić. W końcówce Jarek Gołdyn i spółka dokonali ostatniego zrywu, lecz ostatecznie przegrali 3:6, po na prawdę dobrych zawodach z obu stron.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.