Podsumowanie
Obie drużyny, w tabeli dzieliły 4 punkty, więc dla Orange to była ostatnia szansa, by zachować szansę na wyprzedzenie Sportingu i w ogóle ,,załapać się” do grupy mistrzowskiej. Orłowo jednak grało jak z nut. Wpływ na to mógł mieć brak zmian i jak najszybsze wystrzelanie się, by później bronić wyniku. I tak właśnie taktyka, przynosiła efekt nie tylko do przerwy, ale również po niej. Na 10 minut przed końcem, Sporting prowadził już 8:2 i wtedy wyszło u nich duże zmęczenie. Orange zaczęło przeprowadzać zmasowany atak, strzelając gole w tempie piłki ręcznej. Gdy jednak było już tylko 8:6, sędzia zakończył mecz i prawdopodobnie tylko jego gwizdek, uratował ekipę z Orłowa przed blamażem.