Podsumowanie
Bardzo zacięty początek spotkania. Po kilku minutach gry było tylko 2:1 dla Enerpolu i po cichu można było sądzić, że Sledzie mogą w tym spotkaniu napsuć mistrzowi krwi. Jednak jeśli chce się dokonać tej sztuki, trzeba być skoncentrowanym przez 50 minut. Żółto-niebiescy nie dali rady tego spełnić i jeszcze przed przerwą, Grzegorz Niciński i spółka wpakowali rywalom 3 gole. Po zmianie stron, znowu nieco lepszą grę pokazała ekipa Michała Kajaka. Odrobić jednak 4 gole z Enerpolem to sztuka prawie że niemożliwa. Bowiem gdy Pasiaki po przerwie strzeliły 3 gole, mistrzowie i tak odpowiedzieli dwoma, a przy okazji, dzień konia miał ich bramkarz – Paweł Bergański. W końcówce, żółto-niebiescy już kompletnie się posypali, tracąc kolejne 3 gole. Ostatecznie Sledzie przegrały aż 4:10, choć z przebiegu spotkania, to zdecydowanie niesprawiedliwy wymiar kary.