Wyjątkowo przez poniedziałkowe święto Ekstraklasa wystąpiła w środę, ale niestety już bez ekipy Penetratorsów, przez co pauzę miał zespół Beer Fansów. Rozegrany został klasyk, który zawsze elektryzuje, a wygrał go Enerpol za sprawą bramkostrzelnej drugiej części. Bema Sigal wykonało swoje zadanie i rozbiło JR-a 16:2, mimo że do do przerwy jeszcze nic nie było takie jasne. Najwięcej problemów z czołówki miała IXODI Nevada. Supa Strikas postawili bardzo trudne warunki i przez długi czas prowadzili, ale Nevada spięła się i zdobyła 3pkt. Wysokim wynikiem zakończyło się jedyne II ligowe spotkanie, a różowi ze Sportingu dopisali sobie kolejne zwycięstwo na koncie, tym razem z MMR Group.
- Na wejściu zagrały Supa Strikas i IXODI Nevada. I o dziwo to Supa Strikas wyszli na prowadzenie, po czym trafili na 2:0. Zespół Krzysztofa Duliasza próbował łapać kontakt, ale za każdym razem Strikas im uciekali, a co za tym idzie wygrali pierwszą odsłonę 3:2! Długo zapowiadało się, że mecz będzie na styku do ostatnich sekund, jednak Nevada wdepnęła wyższy bieg i dała radę prześcignąć rywala, wygrywając 8:6. W drużynie pokonanych trzeba wspomnieć o Miłoszu Sławińskim, jego wysokim poziomie i pięknej bramce, za co zdobył zawodnika meczu!
- Enerpol i Classic to drużyny posiadające wspólnie najwięcej zdobytych mistrzostw, więc nie dziwi fakt że ten mecz zawsze będzie elektryzował! Dodatkowo ekipy dzieliło tylko 3 pkt.! Enerpol powoli wchodził do gry, ale jak się rozpędził to był nie do zatrzymania! Classic był w stanie trafić raz w pierwszej połowie. Gdyby ruszyli na Enerpol odrazu po wznowieniu drugiej połowy to można by myśleć o czymkolwiek, ale tak się nie stało. To Enerpol rzucił się na Classic i pozamiatali, wygrywając 11:3!
- Bema Sigal grała z JR-em Pogórze. Długo przyszło czekać nam na bramkę. Mimo wielu prób szczelnie bramki bronili żółto-czarni, ale do czasu. Bema w końcu przełamała mur i wyszła na 1:0! Chcieli iść za ciosem, ale JR zaskoczył i doprowadził do remisu. Najważniejszym momentem był gol dla mistrzów na sam koniec połowy. Widać było, że to bardzo podłamało drużynę Janusza Rodziewicza, gdyż fioletowi wbijali piłkę raz po raz. Ich licznik zatrzymał się na 15 bramkach, ale gdyby mecz trwał dłużej mogliby dobić nawet do 20.
- Sporting Gdynia teoretycznie miał łatwe zadanie, bo na przeciwko nich stanął MMR Group. Lecz jak pokazała pierwsza połowa czarni zagrali bardzo ambitnie, za co zostali nagrodzeni 2 bramkami i przegrywali tylko 2:4 ze Sportingiem, który mocnym składem zebrał się na to spotkanie. Szeroka kadra różowych zrobiła różnicę w drugiej połowie, a najbardziej ze wszystkich szalał Oskar Kępczyński, zdobywca 6 goli, ale za to jakich ładnych dla oka.