W środę grała głównie I liga, bo aż 3 z 4 meczów, a uzupełnieniem było jedno spotkanie II ligi. Bardzo emocjonujące widowisko zapreze towali nam wszyscy zawodnicy. Zaczynając od pary, gdzie była największą różnica bramkową. MMR Group nie zagrali już tak dobrze jak tydzień temu i nie dali rady Wilkom Morskim, którzy rozprawili się wysoko 11:1. Companieros VBL jak to w zwyczaju u nich bywa lubią napsuć sobie nerwów i do przerwy remisowali 3:3, ale druga połowa w ich wykonaniu była bez większych zarzutów i wygrali 7:3 z Kamix Braćmi. Hewi Goal Grabówek slabo wystartowało w rozgrywkach, lecz w końcu przyszła kolej na pierwsze 3 pkt., dzięki wygranej 3:2 nad Bad Boysami. Joga Bonito musiała mocno gonić ABO i ta sztuka się udała, bo wyrwali byłemu ekstraklasowiczowi zwycięstwo, dopisując punkcik do swojego konta.
- Companieros chciało się zrehabilitować za zeszły tydzień. Tylko, że to KAMIX Bracia mieli fenomenalny start. Szybkie 0:2 i kraciaste koszule musiały się szybko ogarnąć. Udało się dojść na 2:2 i nawet objąć prowadzenie, jednak Bracia też zdołali wcisnąć gola i do przerwy wynik brzmiał 3:3. Po zmianie stron Companieros przycisnęli. Głównym motorem napędowym był w przodzie Daniel Wójcik, który swoimi atomowymi strzałami umieszczał piłkę w siatce. Jego drużyna zwyciężyła 7:3, nie pozwalając Braciom w drugiej połowie strzelić bramkę.
- Hewi Goal liczyło na przełamanie. Gracze z Grabówka jako pierwsi strzelili gola. Bad Boysi też trafiło, wykorzystując rzut karny. Więcej chęci i pazerności na gole miał Grabówek, dzięki czemu na przerwę schodził z przewagą. Druga część to walka obu drużyn, trochę więcej agresywności. HG sprawiło, że odskoczyli na dwie bramki przeciwnikom i utrzymali zwycięstwo do końcowego gwizdka. Bad Boysi walczyli do końca, ale stać ich było tylko na dwa skuteczne uderzenia, jak się okazuje drugie tez wykonane z rzutu karnego. Był to wyjątkowy mecz dla Krzysztofa Klukowskiego, który po wielu sezonach wystąpił po przeciwnej stronie, czyli w barwach Bad Boysów.
- MMR Group było blisko punktów z KS Vitavą, a mimo porażki zostawili po sobie dobre wrażenie. Byliśmy ciekaw jak zaprezentują się przeciwko mocnym w tym sezonie Wilkom Morskim. Wilki szybko osiągnęły prowadzenie, z minuty na minuty je powiększając. Czarni trafili w pierwszej połowie jednego gola, ale przy 6 rywala to było za mało. W drugiej połowie MMR próbował,ale ani razu nie znaleźli klucza do bramki Wilków. Ci natomiast dobili rywala I wygrali 11:1.
- Na koniec dwaj byli ekstraklasowicze. Różnica taka, że ABO występowało w niej sezon temu, a Joga kilka ładnych sezonów wstecz. Na poziom spotkania nie można było narzekać. ABO zagrało bez zmiany i jako pierwsze cieszyło się z gola. Joga doprowadziła do wyrównania, jednak nie utrzymała tego do przerwy i przegrywała 1:2. Bardzo dobrze weszli w drugą odsłonę seledynowi i odskoczyli Jodze na 4:1. Mogłoby się wydawać że już jest po meczu, lecz nic z tego. Joga Bonito konstruktywnie odrabiała zaległości i doszła ABO na 4:4. Później wpadły jeszcze dwie bramki, najpierw ABO, a później Joga i przy takim rezultacie, czyli 5:5 sędzia zagwizdał po raz ostatni. ABO traci pierwsze punkty, a Joga zgarnia cenny punkt.