Nevada i Enerpol robią swoje! Rozpędzone Kadłuby!

Enerpol – Wilki Morskie

• Wilki Morskie na mecz z Enerpolem stawiły się bez nominalnego bramkarza, więc tak jak jeszcze przed meczem faworyt był wyraźny, przez ten fakt, nikt nie miał nawet złudzeń, kto wyjdzie zwycięsko z tego starcia…
• Kilka szybkich bramek biało-błękitnych i mieliśmy tak na prawdę po meczu. 
• W ekipie Wilków, honor ratowały dwie armaty drużyny, czyli duet Włodarski-Bigott, czyli autorzy łącznie sześciu bramek.
• Enerpol dzięki nastrzelanym bramkom, ma taki sam bilans bramkowy co Nevada, ale wyprzedza ją dzięki większej liczbie goli strzelonych!

Kiedyś Odpalą – IXODI Nevada

• To nie był typowy mecz Nevady, w którym wszystko było pozamiatane po kwadransie spotkania. Kiedyś Odpalą nawiązali walkę i postraszyli faworytów.
• Początek spotkania, to dwie bramki Nevady, na które raz odpowiedział rywal, który był nawet bliski wyrównania! W grze o wynik, czarnych utrzymywał przede wszystkim ich golkiper.
• IXODI w końcu jednak opanowała mecz, odskakując na kilka trafień. Jednak do fotelu lidera, jak już wcześniej było to wspomniane, zabrakło jednego gola strzelonego więcej!

OZE Biomar – Zawsze Można

• Pojedynek spadkowicza z Ekstraklasy z piątą siłą 1.ligi na jesieni, mógł zwiastować mały hit. Jednak tak jednostronnych zawodów, kompletnie nikt się nie spodziewał.
• Fioletowi zdominowali OZE bardzo szybko, prowadząc do przerwy już 6:2.
• Po zmianie stron, było tylko gorzej patrząc z perspektywy Biomaru. Nie strzelili oni już żadnego gola, a przeciwnik rozkręcił się na dobre, dokładając osiem kolejnych trafień!
• Pięcioma bramkami popisał się Mateusz Lip.

HG Kadłuby – GKS Chylonia

• Ciekawie zapowiadało się także spotkanie dwóch debiutantów, którzy w dwóch pierwszych kolejkach pokazali się z dobrej strony. 
• Pierwsze minuty, pokazały wiele jakości, ale przede wszystkich dużo dynamiki z obu stron. Z biegiem czasu, z dynamiki więcej pożytku robić zaczęły Kadłuby, które w dwóch poprzednich spotkaniach, zgodnie strzelały rywalom po jedenaście bramek.
• Niebiescy kontrolowali zdobytą przewagę, dowożąc spokojnie trzy punkty do końca meczu. Mało brakowało, a w kolejnym spotkaniu zaaplikowaliby rywalom 11 goli. Tym jednak razem, pod sam koniec padł jeszcze jeden gol, przez co średnią 11 goli na mecz, podwyższyli o kilka dziesiątych po przecinku.